– Tylko ocalając w sobie wrażliwość na drugiego człowieka, łamiąc okowy egoizmu, przyjmując uciekinierów wojennych do własnych domów, możemy budować nie tylko własne człowieczeństwo, ale także Europy – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze w Kolonii, gdzie sprawował Mszę św. z okazji rocznicy śmierci bł. Rychezy – żony Mieszka II i matki Kazimierza Odnowiciela.
W tej godzinie łaski pragniemy przylgnąć do miłosiernego Chrystusa napominającego nas, że nie przyszedł wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, ale grzeszników. Dziękujmy za wszystkie łaski otrzymane od Boga i prośmy o błogosławieństwo na trwający czas pokuty i nawrócenia – mówił na początku Mszy św. ks. Janusz Kusek, dziekan dekanatu zachodniego Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech zachęcając do szczególnej modlitwy o pokój na świecie i w ludzkich sercach.
Na początku homilii abp Marek Jędraszewski przypomniał życiorys Rychezy Lotaryńskiej, która jako żona Mieszka II została królową Polski. Po objęciu władzy przez Bezpryma i ucieczce Mieszka II do Czech w 1031 r. Rycheza zabrała insygnia królewskie do Kolonii, a w 1047 wstąpiła do klasztoru benedyktyńskiego w Brauweiler, gdzie przebywała aż do śmierci w 1063 r. – Zasłynęła swoją pobożności, dobrocią, męstwem i powagą, jaką nosiła świadoma tego, że jest królową. A jednocześnie była pełna wrażliwości na ludzkie potrzeby – mówił metropolita krakowski przypominając, że po jej śmierci, miejscowy lud, ogłosił ją błogosławioną i jako taką Kościół czci ją do dziś wspominają w liturgii 21 maja. Jej relikwie spoczywają w katedrze w Kolonii.
Syn Rychezy i Mieszka II – Kazimierz Odnowiciel – stał się „naprawcą wyłomów i odnowicielem rumowisk” jak pisał Prorok Izajasz. Cytując prof. Andrzeja Nowaka abp Marek Jędraszewski zwracał uwagę, że w czasie buntu Miecława i po najeździe Brzetysława państwo pierwszych Piastów przestało istnieć. „Historia Polski mogła się skończyć po krótkim, efektownym rozbłysku, już w połowie XI w. Ale – wiemy – nie skończyła się”. Wielkie zasługi miała w tym królowa Rycheza, bo dzięki jej protekcji Kazimierz został bardzo życzliwie przyjęty przez cesarza Konrada, a także był wspierany przez wuja Hermana (brata Rychezy), arcybiskupa Kolonii i kanclerza Italii. Powrócił do Polski wraz z insygniami królewskimi i w pełni zasłużył na miano „odnowiciela”.
Metropolita krakowski zwrócił uwagę na jednoczącą – wobec państw i narodów – rolę chrześcijaństwa i świętych, którzy pochodzili z różnych krajów: św. Wojciecha, św. Władysława, św. Kingi, bł. Jolanty, bł. Salomei, św. Jadwigi Śląskiej, św. Jadwigi Królowej, św. Kazimierza. – Wspólnota świętych naznaczająca swoją pieczęcią tę wspólnotę ziem, które mimo ciągłych konfliktów ekonomicznych i narodowych miały poczucie christianitas – chrześcijaństwa, które łączy, łagodzi obyczaje i wznosi ku wyżynom nieba – mówił arcybiskup włączając do tego grona bł. Rychezę.
Nawiązując do wojny na Ukrainie metropolita zaznaczył, że tysiąc lat później dzieje tej części Europy znowu rozgrywają się między Warszawą, Berlinem, Pragą, Budapesztem i Kijowem. – Jakże bardzo potrzebna jest świadomość, że coś nas łączy. Jakże konieczny jest powrót do chrześcijańskich korzeni, które by sprawiły, że przyjdzie czas opamiętania, że przyjdzie ręka prosząca o wybaczenie i druga, która tego przebaczenia udzieli, że nastąpi prawdziwy – wyrastający z wiary w Chrystusa – pokój – mówił abp Marek Jędraszewski i w tym kontekście przywołał homilię Jana Pawła II z Gniezna w 1997 r. Ojciec święty, z okazji 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, zaprosił wówczas do Gniezna prezydentów pięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej. Papież mówił wtedy o „niewidzialnym murze”, który dzieli Europę – ten mur, przebiega przez ludzkie serca. – Upłynęło ćwierć wieku, a ciągle czujemy, że jest niewidzialna granica między lepszą a gorszą Europą. W ostatnich dniach jesteśmy świadkami agresji, bezlitosnej wojny, zabijania kobiet i dzieci w imię oszalałej ideologii, która nie ma nic wspólnego z Ewangelią. Agresja, jakby symbolicznie, uderza w Kijów i tę część Europy, która była pierwotnie chrześcijańska dla tych ziem w końcu X w. – mówił arcybiskup dodając, że nie będzie zjednoczonej Europy, jeśli będzie w niej dominował egoizm budowany na interesach i pieniądzach, a nie na autentycznej solidarności i poczuciu braterstwa między narodami.
Na koniec metropolita krakowski jeszcze raz przywołał homilię Jana Pawła II z Gniezna. Papież wówczas mówił, że „mur, który wznosi się dzisiaj w sercach, mur, który dzieli Europę, nie runie bez nawrotu ku Ewangelii. Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności”. Arcybiskup zaznaczył, że przyjmowanie w ostatnich dniach w Polsce uchodźców z Ukrainy jest wyrazem solidarnej, braterskiej miłości płynącej z Ewangelii. Podkreślił, że apel Ojca Świętego sprzed 25 lat powinien być ciągle przyjmowany jako coś z jednej strony bardzo świeżego, a z drugiej oczywistego. – Tylko ocalając w sobie wrażliwość na drugiego człowieka, łamiąc okowy egoizmu, przyjmując uciekinierów wojennych do własnych domów, możemy budować nie tylko własne człowieczeństwo, ale także Europy – mówił abp Marek Jędraszewski zaznaczając, że Europa ma szansę się ostać tylko wtedy, gdy wróci do Ewangelii. Zaapelował, by przesłanie Jana Pawła II z Gniezna stało się duchowym programem na Wielki Post dla katolików całej Europy. – Módlmy się, aby nasze serca żyły Ewangelią, to znaczy miłością do Boga najpierw, bo z tej miłości będzie wynikała miłość do każdego brata i siostry – zachęcał arcybiskup.
Na zakończenie Mszy św. rektor Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech ks. Michał Wilkosz zwrócił uwagę, że uzasadnieniem obecności niemieckiej księżniczki Rychezy na polskim tronie stało się posłuszeństwo ewangelicznemu przesłaniu o jedności narodów. Podziękował abp. Markowi Jędraszewskiemu, że z odwagą broni wartości chrześcijańskich i przypomina, że prawdziwą jedność Europy buduje się na wspólnocie ducha.
Tekst pochodzi ze strony: https://diecezja.pl/aktualnosci/abp-marek-jedraszewski-w-kolonii-europa-ma-szanse-sie-ostac-tylko-wtedy-gdy-wroci-do-ewangelii/